O mnie

poniedziałek, 8 lutego 2016

Dobrze zorganizowana?! Multiplaner, czyli planer idealny!


Mimo, że jestem osobą dobrze zorganizowaną, to nie mogę obejść się bez kalendarza – organizera. Prowadzę je od kilkunastu lat. Kalendarze książkowe nie tylko pomagają mi w organizacji mojego czasu, ale są rewelacyjną pamiątką z przemijających lat (gromadzę je wszystkie). 

Wprowadzam w nich plany do zrealizowania (zawsze w formie listy - jak miło zobaczyć taką odhaczoną w 100%), terminy spotkań, listy zakupów, drobne notatki, daty imprez, czy dziesiątki innych wydarzeń, które towarzyszą mojemu życiu. Oczywiście nie brakuje elementów, które mogą kogoś zadziwić na przykład warunki pogodowe, które zaznaczam w formie piktogramów: słoneczko, chmurka, a czasami wpisuję również temperaturę. 

Mam zachowane kalendarze z kilkunastu lat, choć rzadko do nich wracam – dają mi poczucie, że gdzieś zapisane jest moje życie (nie jest tak ulotne). Ma to swoje plusy np. znam dokładna datę i godzinę kiedy spotkałam swojego męża, mogę także dokładnie określić daty ważnych wydarzeń z mojego życia. 

Wielu z Was pewnie pomyśli, kto dziś pisze ręcznie w dobie elektronicznych gadżetów, smartfonów, komputerów, które przypominają – wzywają wręcz alarmują! Jednak, to co mogę wykonać w kalendarzu, byłoby trudne do zrealizowania w elektronicznym medium. Często coś notuję, rysuję, szkicuję projekty i wklejam wizytówki. Uwielbiam też przeglądać stare zapiski, jednym ruchem ręki, przeglądać minione miesiące.

Kiedyś wybór kalendarza był przypadkowy, jednak po kilka latach miałam już swoje preferencje co do formatu, układu ect.
Po latach doświadczeń z przypadkowymi kalendarzami, decyzja była podjęta i musiał to być format większy niż A5, co do układu – na pewno tygodniowy (lubię mieć obraz całego tygodnia przed oczami). 

Okładkę ozdobiłam swoim podpisem (wykonany złotym markerem)

Kiedyś przypadkiem znalazłam Mutiplaner w sieci, decyzja była szybka - muszę go mieć. Nie patrząc, że dawno już minęła pora na nowy kalendarz, zakupiłam go. 


"Zrewolucjonizował wizję mojego idealnego kalendarza. 
Dziś nie mogę się bez niego obejść"


Dla tych, którzy nie znają tego genialnego narzędzia, kilka słów objaśnień: czym jest Multiplaner? Jest to nie tylko kalendarz, notatnik, organizer! Jest tym wszystkim, jednak w niespotykanej dotychczas formie. 


Od tamtej chwili minęło jeż wiele czasu, teraz mam już swój kolejny, trzeci Multiplaner. Myślę, że najlepszym sposobem jego prezentacji będzie pokazanie jak funkcjonował w moim życiu. 



Czym zachwycił mnie Multiplaner? 

  • ELEGANCKIM wyglądem, z zaokrąglonymi brzegami;
  • PAPIEREM o przyjemnym odcieniu (nie sina biel);
  • OKŁADKĄ - sztywna, przy tym cienka;
  • INNOWACYJNOŚCIĄ, niespotykana forma podziału;
  • NUMEROWANYMI STRONAMI, bardzo pożyteczny pomysł;
  • WYDRUKOWANĄ LINIJKĄ, nie wiem ile razy jej używałam - prosty, a jak genialny pomysł;
  • FOLDERAMI, idealnymi do grupowania ważnych zapisków;
  • GUMKĄ, zamykającą cały planer;
  • FUNKCJONALNOŚCIĄ, posiada dwie duże kieszonki w których można przechować wiele dodatkowych dokumentów;
  • POLSKI POMYSŁ/ POLSKI PATENT - duże ukłony dla Twórcy!

Pierwsza decyzja – wybór rodzaju i formatu

Multiplaner może być 2-częściowy, zwany 2planer (składający się z folderów i umieszczonym pod nimi kalendarza połączonego z notatnikiem). Dostępny jest także 3-częściowy (składający się z folderów, kalendarza i osobnego notatnika), ja wybrałam ten ostatni.




Miałam w rękach także 2planer, jednak doszłam do wniosku, że forma 3planera jest tak innowacyjna, że muszę go wypróbować, a życie zweryfikuje czy był to trafny wybór. 

W ofercie było wówczas kilka formatów, mniejsze nie wchodziły w grę z uwagi na fakt, że lubię większe formaty. Przyznam, że przez myśl przeszedł mi pomysł, aby wybrać największy z nich, czyli w formacie A4 – jednak ostatecznie postanowiłam, że taki rozmiar wybiorę w kolejnym roku.



Multiplaner, który wybrałam podzielony był na trzy części: 

  • górna "DESKTOP" - czyli wycięte registry w formie kilkunastu zakładek. 
  • środkowa „TIME KEEPER” - to kalendarz, dość nietypowy, bo aż na 16-miesięcy. Idealny dla studentów, mam wówczas pogląd na cały rok akademicki.
  • dolna „NOTE PAD" - notatnik z ponumerowanymi stronami - rozwiązanie genialne w swojej prostocie.

Na końcu znajdziemy "SKETCHBOOK", czyli notes, ma już kartki w formacie całego planera.


W notatniku i notesie, który jest na ostatnich stronach często szkicuję drobne projekty, czy wklejam już zrealizowane projekty.

Druga decyzja – przemyśleć system notowania

Podejrzewam, że każdy posiadacz Multiplanera ma swój własny system notowania, wiele rozwiązań możecie podglądnąć na filmach dostępnych w sieci. 

Ja wprowadziłam dwie formuły:
Pierwszą, jest umieszczenie PLAN NA CAŁY TYDZIEŃ - w części, czyli w notatniku (dolny pas). Za pomocą tasiemki, zaznaczam stronę kalendarza w danym tygodniu oraz notatnik z planem na tydzień. 

NOTATKI Z NUMERACJĄ STRON - Jeśli podczas spotkania lub po nim musiałam wykonać drobną notatkę wówczas przy adnotacji spotkania, w kalendarzu oznaczam [numer strony], gdzie znajduje się notatka.

Po prawej stronie, tuż obok "PLANU TYGODNIA" mam zakładkę "POCZTA" (notuję planowane i odebrane przesyłki).

Trzecia decyzja -  co wprowadzić w folderach?

Tu decyzja jest oczywiście bardzo indywidualna, ja co roku wpisuję zupełnie inne rzeczy (ważne obszary w których działam), choć zawsze mam trzy stałe foldery i zostawiam jedną/dwie puste zakładki na nieoczekiwane zwroty akcji.  

Są nimi: 
N O W E  K O N T A K T Y - do nowo poznanych osób, wpisane gdzieś w kalendarzu mogłyby być nie do znalezienia. Nie zawsze chcemy wpisywać wszystko do pamięci telefonu, szybciej jest zanotować. To uchroni nas też przed "katastrofą" utraty danych. 


W Y D A T K I - tu z pomocą przychodzi dodatkowa legenda, która rozszyfrowuje oznaczenia literowe. Literki stosuję, aby zaoszczędzić czas na wpisywania pełnych zwrotów.

P O M Y S Ł Y - przyznam, że jeśli przychodzi mi coś do głowy, warto to szybko zapisać, ponieważ nie raz ginie to w gąszczu notatek, zakładka sprawdza się idealnie.


A tak na koniec, ostatni rok obfitował w dużą ilość wydarzeń, dość mocno udzielałam się społecznie, a to wiązało się z dziesiątkami spotkań i setkami zadań do wykonania. Multiplaner zdał egzamin na 5, a wszystko zakończyło się sukcesem.

Więc decyzja na kolejny rok była oczywista – musi być   M U L T I P L A N E R, choć postanowiłam wypróbować większy format A4 i tym razem wybrać wariant 2planer, czyli z dwoma przekładkami. Odważyłam się na kolor krwisto czerwony (kolor sukcesu). Jak mi posłużył zapewne jeszcze to opiszę.




Na marginesie, przyznam, że notując w nim podczas spotkań, zawsze wzbudzał zainteresowanie. Więcej jestem dumna, że go odkryłam, choć szkoda, że nie stworzyłam.



2 komentarze:

  1. Pierwszy raz widzę planner w takiej formie i muszę przyznać, że bardzo mi się to podoba. ja też nie mogę żyć bez plannera, ale w moim przypadku to bardziej obszerny notes na WSZYSTKO niż kalendarz. Fakt, elektroniczne gadżety i aplikacje mogą nas trochę wspomóc w organizacji, ale nic nigdy nie zastąpi starego dobrego papieru.

    OdpowiedzUsuń